Odchodzi

Każdy z nas przeżywa rozstanie z partnerem inaczej. Oczywiście sprawa jest prostsza, kiedy na partnerze inicjującym rozstanie już nam nie zależy. Wtedy poczucie zranienia i straty może nie być duże i szybko potrafimy ułożyć sobie swoje dalsze życie na nowo. Jeżeli natomiast więź z partnerem z naszej strony jest silna i nadal chcielibyśmy ją utrzymać, smutek, żal, złość, wstyd, poczucie zranienia i odrzucenia, a także poczucie porażki i straty mogą być nie do zniesienia.

Te uczucia mogą być tak obezwładniające, że czujemy ból w duszy i w ciele, zaciska nas w klatce piersiowej, dusi w gardle, trudno powstrzymać łzy. Czujemy, że tego bólu po prostu nie wytrzymamy. Czujemy, że uczucie smutku, żalu czy złości odbiera nam siłę. Ważne jest, aby pozwolić sobie na czucie i wyrażenie tego, co czujemy. Wyraźmy to tak, jak nam w danej chwili najbardziej odpowiada. Możemy nasze uczucia wypłakać, wykrzyczeć, zapisać, wytupać, wysprzątać, wyćwiczyć, wybiegać, wytańczyć, wyśpiewać, wymalować, aż poczujemy ulgę. Z pewnością potrzeba wyrażenia siebie będzie się pojawiać wielokrotnie i warto sobie na to pozwolić. Zauważmy, że poczuliśmy ulgę i doceńmy ją, nawet jeżeli za godzinę, za dzień bądź za kilka dni fala poczucia zranienia przetoczy się przez nas ponownie. Na początku ból i panika mogą być nie do zniesienia i czas potrzebny na wypłakanie się może być długi. Powoli będzie się to zmieniać. Dajmy sobie czas na opłakanie straty i kontakt ze swoimi uczuciami. Po jakimś czasie ból zacznie słabnąć i ulga będzie trwała coraz dłużej. Pojawienie się ulgi i spokoju pozwoli nam przekroczyć nasze uczucia i odkryć nasze potrzeby, te niezaspokojone i te, o które warto się zatroszczyć.

W tym czasie zadbajmy o siebie szczególnie łagodnie i czule, nie obarczajmy się nowymi obowiązkami, róbmy sobie przyjemności. Przyjrzyjmy się sobie, czy czasem nie zapadamy się w myślenie o sytuacji, w której jesteśmy. Zastanówmy się, czy to nam służy, czy tylko ciągnie nas w dół. Może potrzebujemy planu dnia i realizowania rozpisanych punktów, żeby nie pogrążać się w rozpaczy? Może właśnie działanie, wysiłek fizyczny przyniesie nam ulgę? Może potrzebujemy komuś się wygadać i wypłakać? Może potrzebujemy wsparcia rodziny bądź przyjaciół? Warto sprawdzić, co przynosi nam ulgę i spokój, a także radość, nawet jeżeli na początku będzie ona trwała tylko kilka minut.

Bardzo trudno jest przyjąć i zaakceptować, że ukochana osoba nas już nie chce. Potrzeba na to czasu. Nie warto jednak pielęgnować w sobie poczucia odrzucenia ani uczucia zranienia w sercu. Jeżeli bowiem zatrzymamy się na bólu, rozdrapywaniu ran, na rozgrzebywaniu przeszłości i zawieszaniu się na wspomnieniach, czy szukaniu winnego, odbierzemy sobie tym samym możliwość stworzenia życia pełnego radości i zaufania. Oczywiście kiedy partner bądź partnerka odchodzi, wali się nasz wspólny świat. To bardzo boli i nikt nie jest w stanie uśmierzyć tego bólu. Jednak to, że partner nas nie chce, nie oznacza, że jako ludzie jesteśmy mniej wartościowi i że bez partnera nie możemy być szczęśliwi. Tak nie jest. Partner manifestuje tylko swoje potrzeby i swoje wybory. Wyraża w ten sposób, że w swoją dalszą drogę życiową chce iść bez nas i to, co nim kieruje, wcale nie musi dotyczyć bezpośrednio nas, może być to jego problem, który nierozwiązany, odpalać będzie w każdym kolejnym związku. Mimo iż decyzja partnera bardzo boli, nie mamy niestety wpływu na jej zmianę. Zatrzymywanie na siłę odwróci się wcześniej czy później przeciwko nam. Obrażanie się, obwinianie partnera, czy chowanie urazy, a także pogrążanie się w bólu i pielęgnowanie w sobie poczucia zranienia drenuje nas z naszej siły życiowej. Nie pozwólmy na to, aby decyzja partnera odebrała nam siłę i moc, bo one są nam niezbędne do stworzenia szczęśliwego życia. Przyjmijmy i zaakceptujmy decyzję partnera, pogódźmy się z nią. Dzięki temu stopniowo uwolnimy się od bólu oraz poczucia zranienia i porzucenia. Odkryjemy, że mamy wpływ na kształt i jakość swojego dalszego życia oraz że, jeżeli tylko zechcemy, możemy być szczęśliwi.

Przyjrzyjmy się sytuacji, w której jesteśmy z różnych perspektyw. Co ta sytuacja, w której jesteśmy, mówi nam o nas? Co kryje się za bólem, który czujemy? Co ten ból nam robi i jakie daje wskazówki? Ból i cierpienie mogą być informacją dla nas o nas samych, o tym, czego chcemy, czego potrzebujemy, co jest dla nas ważne. Co kryje się za strachem, który czujemy, czego się tak naprawdę boimy? Czy boimy się samotności, czy oceny sytuacji przez innych, a może tego, że nie poradzimy sobie finansowo? Czy jest to strach obezwładniający i hamujący, a może kryje się zanim jedynie zaproszenie do uważności? Cokolwiek kryje się za uczuciami, warto to sobie uświadomić. Warto się zastanowić, jakie potrzeby i pragnienia wołają o naszą uwagę. Kiedy wsłuchamy się w siebie z empatią, pojawi się przestrzeń na przekroczenie problemów i otwartość na różne rozwiązania, bez strachu, wstydu i urazy.

Warto pamiętać, że, mimo iż z partnerem tworzyliśmy związek, jesteśmy niezależnymi ludźmi. Warto obudzić w sobie swoją samodzielność, swoją niezależność, swoją wartość jako odrębnego człowieka, a przede wszystkim miłość do siebie i zauważyć, że jesteśmy w porządku tacy, jacy jesteśmy, nawet jeżeli coś w nas woła o zmianę. Doceniajmy siebie i bądźmy otwarci na naukę płynącą z sytuacji, która do nas przyszła. Zastanówmy się, czego uczy nas ta sytuacja, przed czym ostrzega, co wnosi nowego i jaką daje korzyść. Taki sposób oglądania życia daje możliwość odebrania nauki na teraz i na przyszłość, a także na odkrycie, że w cierpieniu może być ukryte szczęście. Przyjdzie dzień, w którym będziemy świętować nowy etap życia.