
Poznajesz, proszę Ciebie, człowieka, fajny taki, ciekawy ten człowiek. No i zanim się obejrzysz, no to się zakochujesz. Jaki ten człowiek jest ciekawy, taki zajebisty. No i wad nie ma. Taki idealny, taki. No i żyjecie sobie z tym człowiekiem tak razem. Wszystko razem. Wspólne plany. Wspólny świat. Fajnie tak błogo i z radością w sercu sobie idziesz, proszę Ciebie, z tym człowiekiem przez życie. Aż tu nagle, pewnego dnia okazuje się, że ten człowiek już taki zajebisty, fajny i ciekawy no nie jest. I ten wspólny świat już Ci się przestaje podobać. Różnie pewnie u każdego. Coś zaczyna się dziać. Nikt nie wie do końca, co. Jakieś sprzeczki, kłótnie o pierdy. No i tak może dzień za dniem. No życie, Panie. Ten fajny człowiek przestaje być Twoim przyjacielem, staje się obcy. No, z obcym to nie ma co się zadawać. No to dziękujesz za uwagę temu człowiekowi i sajonara.
Tak w skrócie i z przymrużeniem.
Jak już nie chcesz tego aktualnie niefajnego człowieka to lepiej, żebyś wiedział lub wiedziała, o co się Tobie tak naprawdę rozchodzi, czy to aby na pewno o tego człowieka chodzi. Żeby Twoja decyzja była tylko Twoja, a nie podjęta pod wpływem osób trzecich – rodziców, przyjaciół, kochanków. Ważne, żeby była w zgodzie z Tobą.
Nawet jeżeli decyzja o odejściu jest zgodna z głosem Twojego serca, to wiedz, że proces żegnania się z partnerem po prostu może boleć. To naturalne, spędziliście ze sobą jakiś czas. Wasze ciała stworzyły więź. Ból wypływa z więzi cielesnej. Z tego powodu mimo to, że w sumie już nie interesuje Cię ten aktualnie niefajny człowiek, możesz przy odejściu czuć ból. No chyba, że się odurzysz innymi nawet przelotnymi relacjami lub w inny sposób zagłuszysz proces rozstania z partnerem. Wtedy na początku, pozornie będziesz czuł bądź czuła uwolnienie, spokój i wiatr w żaglach. Pozornie, na chwilę. Walnie Cię dopiero wtedy, kiedy choćby przez przypadek dojdzie do Twojego kontaktu ze sobą. Wtedy możesz zdać sobie sprawę, że nawet już nie wiesz, o co Ci chodziło. Dlatego nie przeżywaj rozstania w odcięciu od siebie. Bądź w kontakcie ze sobą.
Żywy i uważny kontakt ze sobą w procesie rozstawania się z partnerem daje dostęp do naszych uczuć i doznań w ciele. I to jest prawdziwa brama do uwolnienia. Wtedy przychodzi do nas, o co się nam rozchodzi. Przychodzi odpowiedź.
Zatem dla siebie pozwól sobie na kontakt ze swoimi uczuciami. Przywitaj i poczuj wszystko, co się w Tobie dzieje, co czujesz w ciele. Pozwól temu płynąć. Pojawią się różne uczucia, obezwładniające też. Tym głównodowodzącym będzie pewnie strach. Zobacz, czego się boisz. Możesz czuć strach przed wejściem w strach, nie twórz oporu, zaufaj i wejdź w strach z ufnością. Obserwuj, jak pozwalasz wszystkiemu po prostu się dziać, jak wszystko stopniowo z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc po prostu puszcza. Daj sobie czas. Poddaj się biegowi wydarzeń. Akceptuj wszystko, co jest.
Nieważne po której stronie jesteś, zaufaj że wszystko dzieje się dla Twojego najwyższego dobra. Jeżeli to Ty jesteś tym niefajnym już człowiekiem, też możesz czuć przeogromny ból. Uważnie obserwuj, gdzie kończy się ból, a gdzie zaczyna się cierpienie tworzone przez umysł. Gdzie umysł nakręca historie i tworzy cierpienie. Ból, który czujesz, jest naturalny w procesie żegnania się z partnerem. Jednak cierpienie, które tworzy umysł to już Twój wybór. Nie wierz w historie, które tworzy Twój umysł. Są funta kłaków warte, niestety. Niewiele wniosą w Twoje życie. Zabiorą tylko czas. Nie wchodź na drogę cierpienia. Zawróć, jeśli to możliwe ?
Nieważne, czy odchodzisz czy od Ciebie ktoś odchodzi, idź z czuciem przez ból i strach w stronę słońca. Do siebie. Resztę olej. Czuj siebie, myśl o sobie, pamiętaj o sobie. Przecież tak naprawdę mamy tylko siebie. Dbaj z czułością o siebie.
Zatem trochę zmieniając słowa przezajebistego Złomka:
Jednakowoż… Jednakowoż wybrałem prawidłowo… SIEBIE na przyjaciela 🙂 🙂 🙂 🙂